Co warto importować z Armenii: - ormiański koniak wspominany wyżej - jest dużo zakładów produkujących ten trunek w różnych odmianach według tradycyjnych receptur. - suszone morele, kaki, brzoskwinie, czerwone śliwki - różnorodność odmian cieszy i zaskakuje kubki smakowe. - suszone owoce faszerowane orzechami włoskimi – tego
Informacje dla kierowców. W Grecji należy zapinać pasy bezpieczeństwa zarówno na przednich, jak i tylnych siedzeniach. Rozmowy przez telefon komórkowy podczas prowadzenia samochodu są zabronione. Maksymalny dopuszczalny poziom alkoholu we krwi wynosi do 0,5 promila. W przypadku kierowców zawodowych i osób młodych (do 23 roku życia
Zakrzepica – objawy, leczenie, czego nie robić. Zakrzepicę można pomylić ze zmęczeniem nóg. Zakrzepica powoduje m.in. obrzęk kostki, ból nogi, zasinienie skóry. W wielu przypadkach przebiega jednak bezobjawowo, co utrudnia wczesne rozpoznanie. Marta Wilczkowska / 06.09.2021 09:05. fot.
Obecna faza konfliktu między Armenią a Azerbejdżanem rozpoczęła się jesienią 2020 roku. W 44-dniowej kampanii Azerowie rozbili przeciwnika, radykalnie zmieniając granice pierwszy raz od
Pegasus jest obecnie najsłynniejszym systemem inwigilacji dostępnym na rynku. Rośnie mu jednak poważna konkurencja w postaci oprogramowania Predator. Oba rozwiązania tworzone są przez
Teraz należy do GPW. Giełda w Armenii w cenie domu na Żoliborzu. Teraz należy do GPW. Warszawska Giełda Papierów Wartościowych (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl) Polska Giełda Papierów Wartościowych przejęła za 8,5 mln zł kontrolę nad giełdą w Erywaniu. Tamtejsza giełda jest mikroskopijna, ale GPW poluje na nieco
M4CmfoJ. Savoir-vivre w Japonii potrafi przysporzyć Europejczykom prawdziwych kłopotów. Jeśli wybierasz się do kraju kwitnącej wiśni, nie musisz już dłużej się zastanawiać się czy nie popełniasz gafy. Poniżej odpowiadam na pytanie: czego nie robić w Japonii?1. Wyciąganie ręki na powitanie Zdawać by się mogło, że to absolutna podstawa kiedy się z kimś witamy. Słusznie, ale nie w Japonii. W kraju Kwitnącej Wiśni należy się ukłonić, ale i tu łatwo popełnić nietakt – ukłon powinien być dostosowany do pozycji społecznej osoby, z którą się witamy!2. Dmuchanie nosa To poważne faux pas, które łatwo popełnić np. w restauracji. Jeśli czujesz, że potrzeba Ci chusteczki, grzeczniej jest już pociągnąć nosem lub po prostu odejść od stołu i udać się do Zostawianie napiwku Poradziliśmy sobie z katarem, ale zostajemy w restauracji. Zjedliśmy już obiad, przyszła pora na uregulowanie rachunku. Chcemy okazać szacunek kelnerowi, więc zostawiamy 10% rachunku jako napiwek. Problem w tym, że kelner może to uznać za obrazę i wcale nie ucieszyć się z dodatkowych pieniędzy. Jeśli jednak zależy nam na wyrażeniu swojego uznania dla sztuki kulinarnej i obsługi w restauracji, możemy powiedzieć „gochisōsama deshita”.4. Wchodzenie w butach do domu Myślę, że dla Polaków nie jest to szczególnie dziwny zwyczaj, sami najczęściej proponujemy zdjęcie butów udając się w gości. Pamiętajmy jednak, że zwyczaj ten jest w Japonii bardzo silnie zakorzeniony. Kiedy pytałem o to swojego japońskiego gospodarza, nie był w stanie dokładnie określić genezy zjawiska, ale z całym przekonaniem stwierdził, że to bardzo Palenie papierosów na ulicy Wystarczy wyjść na ulicę, żeby zrozumieć. Dla odmiany w kawiarniach, nawet gdy nie ma wydzielonych sal dla palaczy, zdarza nam się przesiąknąć dymem tytoniowym. Ot, taki Odkrywanie tatuaży na basenach czy w restauracjach Tatuaż w Japonii ma inną tradycję niż w krajach Europy Zachodniej czy w USA. Kojarzy się z wykluczeniem, marginesem i grupami przestępczymi Yakuzy. Dla Japończyków tatuaże są do tego stopnia nieakceptowalne, że niekiedy obsługa może odmówić nam np. wejścia na basem czy kąpielisko. Warto pamiętać, że tatuaż był w Japonii prawnie zakazany aż do 1948 Jedzenie na ulicy Drożdżówka z kawą czy może hot-dog z colą? W Polsce często mijamy na ulicy wygłodniałych przechodniów, którzy w pośpiechu konsumują przekąski. W Japonii trudno byłoby doszukać się amatorów ulicznego jedzenia, warto o tym pamiętać, zanim otworzymy kupiony chwilę wcześniej serniczek Głośne rozmowy w metrze Gwar, dźwięki muzyki ze słuchawek pracujących z całą mocą, a także szturchanie i kichanie – tak wygląda folklor warszawskiego metra. Jak wygląda japoński folklor? Wagon wypchany mężczyznami w garniturach, którzy zapatrzeni są w swoje telefony. Niektórzy śpią, niektórzy czytają książki, ale rozmowy są rzadkością i zdecydowanie nie utrudniają życia pozostałym Wpychanie się do metra Zanim staniemy przed problemem głośnych rozmów, do metra trzeba w ogóle wejść. Uwaga, bo już tutaj możemy popełnić gafę – po pierwsze nie wpychamy się, spokojnie czekamy na swoją kolej. Pamiętajmy, że jeśli zatłoczenie tego wymaga, to zawsze znajdzie się specjalny pracownik, który pełni funkcję „upychacza” i ponoć robi to z gracją, w białych rękawiczkach. Niestety nie mieliśmy okazji tego Podawaj i odbieraj rzeczy obiema rękami Przyznam, że niekiedy bawiła mnie pieczołowitość i gracja podczas przekazywania przedmiotów między Japończykami. Zanim pracownik poczty wydał mi potwierdzenie zapłaty i resztę, podniósł stosowny kwitek w górę, po czym powoli, ceremonialnie go położył. Potem przyszła pora na resztę, każdy banknot kładł obiema rękami na tacce, prezentując go, jakby w obawie, że oskarżę go o oszustwo. Przy uwzględnieniu pośpiechu, w którym żyje lokalne społeczeństwo, odbieram to jako wyraz niezwykłego może trafiliście tu już po powrocie z Japonii i w panice uznaliście, że popełniliście wszystkie możliwe gafy. Nie martwcie się, mimo że Japończycy mają bardzo rozbudowany wachlarz zachowań, który ściśle definiuje co wolno, a czego nie, to dla turystów starają się być wyrozumiali. Uwierzcie mi, to o czym piszę wyżej to elementy kultury, a nie snobistyczna bufonada. Nikt inny nie jest tak autentyczny w respektowaniu własnych zasad. Japonio, chylę czoła.
Choć kolejny rok dopiero się rozpoczął, wiele osób już planuje wiosenny i letni wypoczynek. W 2018 roku Turcja odzyskała zaufanie turystów i mocną pozycję na rynku, więc prawdopodobnie wielu z nas również w 2019 spędzi swoje wymarzone wakacje właśnie tam. Czy wyjeżdżając do Turcji wiecie jednak, jakie są tam zwyczaje? Co wypada, a czego nie wypada? Na podstawie moich tureckich doświadczeń wybrałam pięć zachowań, których zdecydowanie powinniśmy w tym kraju unikać. 1. Publiczne okazywanie sobie namiętności Trzymanie się za ręce i całowanie na ulicy? W Polsce rzecz normalna, w Turcji niekoniecznie. W sprawach damsko-męskich trzeba w tym kraju zachować pewną powściągliwość, przynajmniej jeśli chodzi o widok publiczny. I nie chodzi tu o jakiś wyimaginowany islamski nakaz- wymaga tego po prostu elementarna kultura. Oczywiście w kurortach inaczej się na to patrzy, bo miejscowi nastawieni są na zysk z turystów, więc nawet przy ich bardzo swobodnym zachowaniu nie będą robić afery, ale na ulicy przeciętnego tureckiego miasta obściskiwanie się i całowanie jest dowodem wyjątkowo złego wychowania. Przy okazji- odradzam też uśmiechanie się do osób płci przeciwnej lub patrzenie im w oczy. W naszym rozumieniu może to być nic nie znaczący grzecznościowy gest, ale w Turcji takie zachowanie przyjmowane jest za zachętę do nawiązania bliższego kontaktu. 2. Wydmuchiwanie nosa Ten punkt był dla mnie wielkim zdziwieniem i niestety sama nie uniknęłam tutaj faux pas. W Turcji mianowicie publiczne wysmarkanie się jest dowodem wyjątkowego chamstwa. To gest przynajmniej tak samo niegrzeczny, jak u nas publiczne splunięcie. Wydmuchanie nosa np. przy stole w restauracji, nawet jeśli będzie bardzo dyskretne, ściągnie na nas oburzone spojrzenia Turków. Więc jeśli macie pecha i dopadnie Was katar, wydmuchiwanie nosa zostawiajcie na czas wizyty w toalecie. Bardzo dyskretnie trzeba się również obchodzić z wykałaczką, co prawda nie jest ona obłożona całkowitym kulturowym banem, ale w razie konieczności użycia upewnijcie się, że robicie to naprawdę subtelnie. 3. Ubiór Wbrew stereotypom, Turcja nie jest krajem ortodoksyjnie islamskim i na ogół nikt nie będzie zwracał uwagi na to, w co jesteśmy ubrani (pisałam o tym TUTAJ). Jest tu jednak kilka wyjątków. Niestosowny ubiór, czyli spódnice/spodnie nie sięgające kolan, bluzki nie zakrywające ramion, wyzywające dekolty, topy odkrywające brzuch, na pewno uniemożliwi nam wizytę w meczecie, niechętnie będą też na nas patrzeć w urzędach czy środkach komunikacji. Przy wizycie w meczecie obowiązkowe jest także zdjęcie obuwia oraz w przypadku kobiet nakrycie głowy chustą. 4. Robienie zdjęć Wiadomo, że turysta ma to do siebie, że chce jak najlepiej udokumentować swój wyjazd. Robimy więc dziesiątki fotek, uwieczniając pogodę, zabytki, siebie na ich tle... Pamiętajmy o tym, że w Turcji są dwie kategorie osób, którym absolutnie zdjęć robić nie powinniśmy. Są to po pierwsze wszelkiego rodzaju funkcjonariusze mundurowi (policjanci, wojskowi, żandarmi), którzy z zasady zdjęć nie lubią (szczególnie, gdy są akurat w trakcie czynności służbowych) i mogą spowodować kłopoty. Po drugie portretowych zdjęć nie robi się muzułmańskim kobietom w hidżabach lub burkach- chyba, że wyrażą na to zgodę. Szczególnie w małych miejscowościach koniecznie trzeba o tym pamiętać, bo możemy narazić się na nieprzyjemności ze strony lokalnej społeczności. 5. Stosowanie europejskich kanonów uprzejmości Czy wiecie, że przepuszczenie kobiety w drzwiach w Turcji uznane może zostać za brak męskości i zachowanie typowe dla tchórza? Tutaj inaczej pojmuje się role w społeczeństwie! Kobieta jest istotą delikatną, więc mężczyzna ma za zadanie ją chronić, a zatem szarmancki pan pójdzie przodem, aby utorować drogę i sprawdzić, czy za drzwiami nie czyha niebezpieczeństwo. W wielu kręgach dowodem złego wychowania jest też podawanie ręki kobiecie podczas przywitania, bo jest to spoufalanie się i naruszenie jej strefy osobistej, zarezerwowanej tylko dla rodziny. Mało tego, postawienie jej na równi z mężczyznami jest dla niej ujmą, bo świadczy o tym, że nie doceniamy wyjątkowości kobiecej natury. Warto mieć na uwadze te zasady, gdy podczas wyjazdu do Turcji mamy do czynienia z ludnością lokalną. Mam nadzieję, że tych kilka informacji przyda się Wam podczas najbliższego wyjazdu do Turcji. A może już tam byliście i macie jeszcze inne podpowiedzi? Koniecznie dajcie znać!
Zaplanowaliście wakacje w Turcji, do wylotu pozostało już tylko kilkanaście dni, a w Waszej głowie ekscytacja, natłok myśli i sporo pytań? Spokojnie! Nadchodzi wspaniała wakacyjna przygoda, w jednym z najpiękniejszych krajów na świecie. Przed wyjazdem, oprócz o kremach z filtrem, warto także pamiętać o zadbaniu o wizę, paszport z odpowiednią datą ważności, dobry nastrój i wiedzę na temat tego, czego w Turcji lepiej nie robić. fot. Marcin Bąkiewicz Nigdy nie targuj się w sklepie Podczas gdy tradycyjna sztuka targowania wciąż obowiązuje w przestrzeni tureckich bazarów (o czym więcej pisałam TUTAJ), nigdy nie próbuj jej w sklepach, marketach, aptekach, stacjach benzynowych, ani innych miejscach, w których towary mają wyraźnie oznaczoną cenę. Próba zbijania ceny poza targowiskami i bazarami z całą pewnością zostanie odebrana przez Turków jako zachowanie dość dziwne. Nie odmawiaj herbaty ani prezentów Proponowanie szklaneczki czaju (turecka herbata) w tak nieoczywistych miejscach, jak dworzec autobusowy, komisariat policji, sklep meblowy czy biuro podróży to w Turcji absolutna norma. Odmowa wypicia czaju oczywiście nikogo nie rozzłości, jednak ma szansę zasmucić gospodarzy! Dla dobra budowania polsko-tureckich relacji warto skusić się na pyszny gorący napój, serwowany w charakterystycznej szklance w kształcie tulipana. Podobnie jak w przypadku propozycji wypicia napoju, w Turcji nie odmawia się również przyjmowania niewielkich prezentów. Bądźcie jednak ostrożni! Na ulicach nie brakuje sprzedawców róż, kolorowych wianków i innych gadżetów, które chętnie przekazywane są przechodniom – w takich sytuacjach osoba wręczająca z całą pewnością będzie oczekiwała od Was zapłaty. Nie zwracaj uwagi palaczom Choć oficjalnie w miejscach publicznych w Turcji, podobnie jak u nas, obowiązuje zakaz palenia papierosów, w praktyce nikt się nim szczególnie nie przejmuje. Bez względu na płeć i zaawansowany wiek, Turcy uwielbiają palić i robią to niemalże wszędzie. Nim jednak postanowicie zwrócić im na to uwagę (co z pewnością spotka się z brakiem zrozumienia), pamiętajcie, że jesteście gośćmi w ich kraju i zwyczajnie nie wypada próbować ich pouczać. Co więcej, szansa, że ktokolwiek przejmie się Waszymi uwagami w tym aspekcie jest niemalże zerowa. :) Nie krytykuj lokalnej drużyny piłkarskiej Piłka nożna to dla Turków coś znacznie ważniejszego, niż sport. Mężczyźni od dziecka przywiązują się do miejscowych klubów piłkarskich, a mecze oglądane są tłumnie i z dużym zaangażowaniem. Próby krytycznego wyrażania się na temat tureckiej piłki nożnej lub poszczególnych graczy z całą pewnością nie zostaną dobrze odebrane przez lokalsów! Oczywiście, wyjątkiem są sytuacje, gdy dyskutujecie z kimś, kogo dobrze znacie. :) Nie rozmawiaj o polityce i religii Jak w wielu krajach na świecie, także i w Turcji tematy związane z religią i polityką bywają kontrowersyjne. Aby nie wprowadzać niezręcznej atmosfery, lepiej nie poruszać ich podczas Waszych wakacji. Co więcej, Turcy prawdopodobnie nie będą chcieli z Wami rozmawiać na tematy, które uznają za zbyt osobiste – jak również zarobki czy jakość życia. Bo choć to naród niezwykle przyjazny i gościnny, zbliżenie się do nich wymaga czasu i zdobycia ich zaufania. Nie pij alkoholu na ulicy, w autobusie czy tramwaju Nawet jeżeli przebywasz w północno-zachodniej lub zachodniej części Turcji (jak Stambuł, Izmir, Antalya czy Side), która charakteryzuje się dość swobodnym podejściem do kwestii alkoholu, nigdy nie spożywaj go poza miejscami do tego przeznaczonymi. Widok osób spożywających napoje wysokoprocentowe na ulicach, podobnie jak widok osób pijanych w nikim nie wzbudzi w Turcji szczególnej sympatii. Oczywiście, picie alkoholu w barach i restauracjach to w tej części kraju norma i nikt nie ma z tym problemu. Nie zwiedzaj meczetu z odkrytymi włosami i ramionami [kobiety] Zwiedzając wnętrza meczetów kobiety powinny zadbać o zakrycie swoich włosów oraz ramion. Osoby, które nie przestrzegają tych zasad, zostają bardzo szybko wypraszane z wnętrza muzułmańskich świątyń. Więcej wskazówek na temat ubioru w Turcji znajdziecie TUTAJ. Nie okazuj zbyt wylewnie swoich uczuć Choć widok par trzymających się za ręce, a nawet obdarowujących się buziakami w zachodniej części Turcji nie jest niczym nadzwyczajnym, zbyt wylewne okazywanie sobie uczuć może okazać się nietaktem. Warto kierować się tutaj intuicją i wyczuciem, pamiętając, że otaczają nas osoby o bardzo zróżnicowanych przekonaniach i podejściu do życia. Udanej podróży! :) Bądź na bieżąco z moimi podróżami – obserwuj profil @stykkultur na Instagramie:
Jedzenie w Armenii … a Armenia czekała z otwartymi ramionami i suto nakrytym stołem. Jak uczynić Piotrka najszczęśliwszym człowiekiem we wsi, unieszczęśliwiając jednocześnie mnie? Postawić na stole kolację w składzie: świńskie uszy potrawka z głowizny galareta z nóżek makaron w smalcu bimber Ze wszystkich talerzy roznosiło się donośne chrumkanie. Jedna radość. Poza różnorodnością mięs wyciętych z zaskakujących części zwierząt i rozmaitymi rodzajami chleba, główne smaki Armenii to zbyt mocna wódka i zbyt mocna kawa. Co ciekawe, w języku ormiańskim nie istnieje pojęcie „zbyt”. Kawa może być mocna lub bardzo mocna, bez opcji „zbyt mocna”. O jeden z rodzajów chleba, lavash, Ormianie toczą zaciekły bój z Azerami, ponieważ oba narody twierdzą, że to ich symbol i dziedzictwo kulturowe. To samo dotyczy piszczałki zwanej dudukiem oraz granatów. Armenia od 20 lat jest w stanie wojny z Azerbejdżanem, więc naturalnie oba narody nie darzą się miłością, ale mówimy tu o autentycznym wyrywaniu sobie z gardeł dość, jakby nie patrzeć, uniwersalnych symboli narodowych. Nie martw się, Armenio. Azerbejdżan na pewno nie będzie rościł sobie praw do świńskich uszu i galarety z nóżek. Jeżeli podobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeśli polecisz mojego bloga swoim znajomym.
Co jest największym faux-pas we Włoszech? Czy wypada zamówić keczup do pizzy albo wytrzeć talerz chlebem? Jak nie przepłacić we włoskim barze? Co to jest coperto i servizio? Dlaczego Włosi zapytani o drogę soczyście przeklinają? Czy każdy dottore jest faktycznie doktorem? I czemu wszyscy się tu ciągle ściskają i całują? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziesz w tym artykule! Jak mawiają Włosi – kiedy jesteś w Rzymie, rób jak rzymianie. Mimo że Italia to kraj bliski nam, Polakom, zarówno w sensie geograficznym, jak i emocjonalnym, to jej mieszkańcy mają różne zwyczaje i dziwactwa, które mogą śmieszyć. Czasem mogą być też kosztowne i to zarówno pod względem wizerunkowym, jak i finansowym. Warto byś na wizytę w słonecznych Włoszech był odpowiednio przygotowany. Włoskie powitanie, czyli grzeczność na co dzień i od święta Buongiorno! (wł. dzień dobry) – takim gromkim, serdecznym zawołaniem witają się Włosi. Mówią sobie dzień dobry zawsze i wszędzie. Nawet jeśli się nie znają, ale spotkają się wzrokiem, to już jest dobry powód, żeby życzyć sobie miłego dnia. Nigdy nie burczą pod nosem, wypowiadają to powitanie często i z uśmiechem na twarzy. Jeśli spotkają się kolejny raz tego samego dnia, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby znowu się pozdrowić. I często mnie pytają, dlaczego Polacy nie mówią dzień dobry. No właśnie, dlaczego? Drugim magicznym słowem jest oczywiście dziękuję – grazie. Jeśli dodamy do tego jeszcze uśmiech, to sympatię Włochów mamy zagwarantowaną. Czy widziałeś kiedyś jakie gesty towarzyszą włoskiemu powitaniu? No właśnie, panie z jednej z moich grup nie widziały. I gdy zobaczyły pierwszy raz na Piazza Citta Leonina, małym placyku koło Watykanu, sporą grupę policjantów, którzy podchodząc, witali się z pozostałymi, całując ich w oba policzki, były bardzo zaskoczone tymi „czułościami”. Włosi są bardzo wylewni i witając się, podają sobie rękę i całują w oba policzki, zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Dla nich to najbardziej naturalna rzecz na świecie. Niewiele też trzeba, żeby na takie serdeczne powitanie czy pożegnanie zasłużyć. Innym razem, gdy mój autokar został zatrzymany na autostradzie do rutynowej kontroli, karabinierzy zebrali wyrywkowo kilkanaście paszportów do sprawdzenia i poprosili mnie, żebym podeszła z nimi do radiowozu. Oni sobie sprawdzali dokumenty i cały czas rozmawiali ze mną – takie tam pogaduchy o życiu. Po skończonej kontroli oddali mi paszporty, odprowadzili do autokaru i… wycałowali na pożegnanie! Po powrocie do autobusu wszyscy byli bardzo zdziwieni, gdy dowiedzieli się, że owi policjanci wcale nie byli moimi dobrymi znajomymi. Obserwowanie Włochów, ich zwyczajów, poznawanie ich filozofii życia to wielka przyjemność i prawdziwa radość. Poza tym od Włochów można się naprawdę wiele nauczyć, jeśli chodzi o celebrację zwykłego, codziennego życia. I to daje równie wielką satysfakcję, jak zwiedzanie zabytków i podziwianie krajobrazów. PRZY WŁOSKIM STOLE Parmezan, ketchup i chleb To będzie krótka historia o największych kulinarnych faux-pas, jakie można popełnić we Włoszech. Na co dzień bardzo otwartych i grzecznych Włochów dwie rzeczy mogą wytrącić z równowagi i na pewno nie zasłużą na wyrozumiałość. Pierwszy fatalny nietakt to rzecz powszechnie znana – nie prosi się o ketchup do pizzy. Drugi, jeszcze gorszy, dzięki któremu zostaniemy uznani za kulinarnych ignorantów to poproszenie o parmezan do dań rybnych. Wbrew pozorom i powszechnie panującej opinii, Włosi nie sypią parmezanu garściami do wszystkiego… Warto przy okazji wspomnieć, że parmezanu (sera z mleka krowiego) używa się na północy Włoch. Od Toskanii na południe powszechnie używa się pecorino, czyli sera owczego. Natomiast dopuszczalny jest zwyczaj – im dalej na południe, tym bardziej naturalny, który u nas uchodzi za nieelegancki, mianowicie można, a nawet trzeba chlebem wyczyścić talerz z sosu. Dobry sos nie powinien się zmarnować. Zwyczaj ten po włosku nazywa się fare la scarpetta, co zawsze rozśmiesza Polaków. Kiedy nie pić cappuccino? Włosi są narodem niezwykle sympatycznym, otwartym i z reguły nie obrażają się na cudzoziemców za ich dziwactwa w stylu cappuccino pite popołudniem. Picie tego rodzaju kawy do pizzy czy obiadu już im się za bardzo w głowie nie mieści i może zostać skwitowane co najmniej jakimś grymasem, wyrażającym brak aprobaty. Cappuccino jest kawą słodką ze względu na mleko i zdecydowanie śniadaniową. W klapkach przy kolacji? Jedzenie jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu każdego Włocha. Moja przyjaciółka, rodowita Włoszka z matki Toskanki i ojca Sycylijczyka, mawia, że najważniejszym czasownikiem w języku włoskim jest mangiare – jeść. I coś jest na rzeczy, bo jedzenie, zwłaszcza kolacji, jest właściwie codziennym rytuałem dla całej rodziny. Włosi nie umawiają się „na kawę”, na długie pogaduchy, spotkanie z przyjaciółmi i znajomymi, oni umawiają się na wspólną kolację w restauracji. Kolacja jest ważna. I ta jedzona w domu z rodziną, i ta jedzona ze znajomymi w restauracji, dlatego nie do pomyślenia dla Włochów jest zasiadanie do stołu w niedbałym stroju. W ich pojęciu jest nim też ubiór sportowy czy plażowy, w tym klapki basenowe, nawet latem na wakacjach. Dla Włochów kolory szary, czarny, granatowy są bardzo eleganckie, dlatego w tych kolorach występują również na ślubach. Czy każdy Włoch jest doktorem? Ciekawym zwyczajem, do którego zawsze zachęcam moich turystów, a który dobrze wpływa na trawienie, jest wieczorny spacer po kolacji. Zbigniew Herbert, pisząc esej o Sienie, swoim ukochanym włoskim mieście, opisał tę wieczorną passeggiatę. Napisał, że przy okazji następuje „weryfikacja dyplomów”, bo zewsząd słychać: dobry wieczór panie doktorze, panie profesorze, panie inżynierze, panie mecenasie itd. To jeszcze jedna cecha Włochów – uwielbiają tytuły. Jeśli chcą komuś okazać szacunek, to będą go tytułować dottore nawet wtedy, gdy nie jest lekarzem ani nie posiada stopnia naukowego. WPADKI JĘZYKOWE Na szczęście nie da się ich popełnić zbyt wiele, ale dobrze mieć ich świadomość. Na pewno warto zwrócić uwagę na poprawną wymowę nazw potraw, bo można znaleźć się w niezręcznej sytuacji. Jedna z nich może się wydarzyć, gdy zamiast makaronu penne (pióra, słowo pisane przez dwa „n”, które musi wybrzmieć tak, jak w naszym słowie wanna czy Anna) zamówimy pene. Słowo to, wymówione przez jedno „n” diametralnie zmienia znaczenie. Penne to pióra, a pene to… penis. Gdyby z kolei zdarzyła się taka sytuacja, że ktoś w Twojej obecności zapyta Włocha o drogę, nie zdziw się i nie oburzaj, gdy usłyszysz, że ten co drugie słowo wstawia swojsko brzmiące, aczkolwiek inaczej pisane słowo curva. Ten Włoch po prostu mówi o kolejnych zakrętach, które trzeba pokonać. Gdyby któraś z pań, mająca na imię Mariola, przedstawiała się neapolitańczykom, to proszę nie zdziw się, gdy się roześmieją. Mariuola to w tamtejszym dialekcie… złodziejka. CENY WE WŁOSZECH Taniej przy barze Warto znać włoskie zwyczaje dotyczące płacenia, bo czasem można przepłacić. Musisz wiedzieć, że we włoskich barach są podwójne ceny. Nie, nie, nie dla swoich i obcych! Chodzi o to, że można kawę, herbatę czy cokolwiek innego wypić na stojąco przy barze (al banco) za normalną cenę. Można też usiąść przy stoliku, siedzieć, delektować się, podziwiać widoki, czasem posłuchać muzyki na żywo i wtedy za te same napoje zapłacimy więcej niż przy barze. Ile? To zależy głównie od tego, gdzie ten bar się znajduje. Jeśli jest to miejsce atrakcyjne, w historycznym centrum to nawet kilkakrotnie więcej niż na stojąco przy barze. Niedługo – w moim kolejnym artykule o kulturze picia kawy we Włoszech – napiszę więcej o tym zwyczaju. Coperto, servizio i napiwki we Włoszech W restauracjach nie je się na stojąco przy barze, za to może się zdarzyć, że na rachunku zobaczycie dwie pozycje, których na pewno nie zamawialiście: coperto i servizio. Coperto to opłata za nakrycie stołu, za pranie czy wymianę obrusów, mycie naczyń itd. i z reguły wynosi od 1 do 2 euro. Servizio to opłata za obsługę, ale nie ma nic wspólnego z napiwkiem, wynosi od 10 do 20 procent wartości całego rachunku. Prawda jest taka, że za takie rzeczy płacimy wszędzie na świecie, ale tylko Włosi wyszczególniają to na rachunku. Informacja, że takie opłaty są pobierane – obie, czy tylko któraś z nich i w jakiej wysokości – zawsze musi znaleźć się w menu. Na ostatniej stronie, na dole strony, małym druczkiem, ale musi być. Jest też sporo restauracji, gdzie odchodzi się od tych opłat. Zapytaj o to pilota wycieczki, z reguły jesteśmy w stanie polecić Ci miejsca, gdzie można dobrze zjeść, nie przepłacając. Napiwek, czyli la mancia jest zawsze mile widziany. Standardowo 10 procent ceny. Trochę śmiesznie to wygląda, gdy zamawiając kawę za 1 euro, Włosi zostawiają 10 centów napiwku barmanowi. W sumie, jeśli weźmie się pod uwagę, ile w ciągu dnia robi on takich kaw, ma to sens. Płacenie po rzymsku czy portugalsku? Rachunki w restauracji możesz wraz ze znajomymi regulować na sposób rzymski – pagare alla romana, czyli każdy zamawia to, na co ma ochotę, a wspólny rachunek dzielimy równo między wszystkie osoby. Można też spróbować pójść do restauracji „na sępa”- fare i portoghesi, czyli robić za Portugalczyków. Co to oznacza i skąd się wzięło? Otóż pewnego razu, w podziękowaniu za zasługi, papież urządził wielkie przyjęcie dla wszystkich Portugalczyków w Rzymie. Przyjęcie odbyło się w ogrodzie i żeby do niego wejść, wystarczyło powiedzieć, że jest się Portugalczykiem. Nic więc dziwnego, że rezolutny rzymianin skorzystał z takiej okazji. Od tamtej pory mówi się po włosku fare i portoghesi i oznacza to ni mniej, ni więcej niż załapanie się na coś za darmo. Nie polecam tego sposobu – nie zawsze się udaje, a może skończyć się wiele częściej można za to usłyszeć – ti offro io, czyli zaoferuję Ci/postawię Ci najczęściej kawę. PRZESĄDNY JAK… WŁOCH Święcone papryczki i dotyk żelaza Włosi są narodem bardzo przesądnym, zwłaszcza ci z południowej części kraju. Noszą talizmany. Takie, które znamy – czterolistna koniczyna czy podkowa, ale najczęściej jest to czerwony róg obfitości, błędnie nazywany czasem papryczką. Ten talizman wrósł tak mocno w kulturę włoskiego Mezzogiorno (mezzogiorno to po włosku południe, określenia tego używa się nie tylko w odniesieniu do pory dnia, ale również w sensie geograficznym, Mezzogiorno to południowa część Włoch), że zdarza się, że Włosi chcą go ofiarować w prezencie na komunię i w związku z tym proszą o poświęcenie przez księdza. Poza tym Włosi nie odpukują w niemalowane drewno, oni dotykają żelaza – toccare ferro, tak mówią i wykonują przy tym gest, w którym zwijają palce dłoni, zostawiając wyciągnięte tylko dwa – wskazujący i najmniejszy – i tymi rogami dotykają metalu. Pecha przynosi im liczba 17, bo zapisana cyframi łacińskimi XVII, tworzy anagram słowa vixi, co po łacinie oznacza żyłem. Skrzyżowanie „pod czarnym kotem” Czarne koty przebiegające drogę, czy siedzące na drodze, przynoszą oczywiście pecha nie tylko u nas, ale również we Włoszech. I to jak! Parę lat temu byłam świadkiem, gdy na Awentynie, w samym sercu Rzymu, na skrzyżowaniu via Capua i via Santa Sabina polegiwało sobie chyba z dziesięć idealnie czarnych kotów, jeden tylko miał piękną białą muszkę. Samochody chcące skręcić w via Santa Sabina, zatrzymywały się i zawracały. Zapytałam starszego, bardzo eleganckiego pana, który też przystanął i przyglądał się tym manewrom, o co tu chodzi. Pan powiedział, że tam jest zakaz skrętu, ale rzymianie (z właściwym wszystkim Włochom, swobodnym podejściem do przepisów o ruchu drogowym) i tak tam jeździli, bo było krócej. Mieszkańcy przyhołubili więc czarne koty, które – jak widać – były zdecydowanie skuteczniejsze niż dzwonienie po policję czy awantury. Odganianie pecha po włosku Wyobraź sobie sytuację, gdy ulicą Neapolu, czy innego miasta na południu Włoch, przechodzi kondukt pogrzebowy, na widok którego mężczyźni zaczynają chwytać się za przyrodzenie. Oczywiście każdy za swoje 😊. Nie ma w tym nic obraźliwego ani zdrożnego. To jeden z wielu sposobów, jakimi Włosi odpędzają pecha, nieszczęście. Od razu odpowiadam – kobiety w takiej sytuacji nabożnie się żegnają. WAŻNA I POWAŻNA „DOBRA RADA” PILOTA Włochy to kraj, w którym Kościół Katolicki od zawsze należał do największych mecenasów sztuki. To do kościołów zamawiano obrazy i rzeźby wielkich mistrzów i do dziś te dzieła właśnie tam można oglądać. Same budowle zazwyczaj też są arcydziełami architektury. To wszystko nie zmienia faktu, że kościoły, nawet te, w których płaci się za zwiedzanie, są przede wszystkim miejscami kultu. Bardzo rygorystycznie przestrzega się we Włoszech odpowiedniego stroju przy wejściu do świątyń. Ochrona może nawet nie wpuścić Cię do środka. Zasada jest bardzo prosta, ramiona i kolana mają być zakryte. O ile panie mogą zakryć ramiona chustą, o tyle panowie muszą mieć koszulę czy koszulkę z krótkim rękawem. Pamiętaj więc o zapakowaniu do walizek odpowiedniego stroju, który pozwoli Ci – bez niepotrzebnych nerwów – zwiedzić naprawdę piękne miejsca.
czego nie wypada robić w armenii