Gryzak, Bajzel, Feluś, Marika, Nino – to tylko kilkoro z ponad 100 podopiecznych Artura i Kasi Spytkowskich, którzy w Rudniku za Starachowicami prowadzą schronisko dla psów. Najważniejsze dla tych „bezdomniaków” byłoby znalezienie kochającej rodziny i ciepłego kąta, by nie spędzać reszty życia w kojcu za kratami. I na tym opiekunom zależy najbardziej. W tym roku […]
Postaraj się zorganizować towarzystwo dla swojego psa, a nie zostawiać go samego w pokoju. Zamknij wszystkie okna i drzwi, aby dźwięk był jak najbardziej stłumiony., Spróbuj zabrać swojego zwierzaka do pokoju lub obszaru domu, w którym bodźce będą najłagodniejsze, a pies może być najłatwiej rozproszony.
Podczas pierwszej wystawy w Madison Square Garden można było obejrzeć tylko jednego psa tej rasy. Psy tej rasy były bardzo dobrze znane w Chinach. Wykorzystywano je jako pomoc w leczeniu reumatyzmu, ponieważ rozgrzewały chore miejsca. Ponadto pełniły funkcję strażników skarbca w świątyniach.
Zobacz 7 odpowiedzi na pytanie: jak pomóc bezdonym psom. Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web crawlers
W 2020 roku średnia emerytura w Chinach wynosiła około 1500 juanów (około 900 złotych), ale były duże różnice regionalne. W Chinach obowiązuje zasada, że dzieci mają obowiązek dbać o swoich rodziców na starość. Rząd stara się zachęcać ludzi do dobrowolnego oszczędzania na emeryturę i planuje reformy systemu emerytalnego
Adopcje, wolontariat w schronisku dla zwierząt w Schronisko dla Zwierząt w Pile - Ludzie na pomoc psom ze schroniska., Piła. 5,114 likes · 45 were here. Adopcje, wolontariat w schronisku dla zwierząt w Pile
xektl. Każdy, kto śledzi losy domowych czworonogów wie, że psy w Chinach są w bardzo trudnej sytuacji. W świetle chińskiego prawa należą one do zwierząt gospodarskich, a w niektórych częściach kraju są nawet hodowane na mięso. Jednak w związku z rozprzestrzenianiem się na świecie koronawirusa, chińskie władze zamierzają wprowadzić nowe przepisy. Czy poprawią one sytuację psiaków? Psy w Chinach przeżywają prawdziwy koszmar Coroczny festiwal psiego mięsa w Yulin to tylko jeden z przejawów barbarzyńskiego traktowania tych zwierząt w Chinach. Jedzenie psów jest bowiem w tym kraju na porządku dziennym. Niektóre miasta rezygnują co prawda z tego zwyczaju, a nawet zakazują takich praktyk. Jednak organizacje zajmujące się prawami zwierząt szacują, że na chińskim talerzu wciąż kończy około 10 milionów psów rocznie. Część z tych zwierząt to ukradzione opiekunom domowe pupile. Koronawirus początkowo nie poprawił sytuacji domowych pupili. Kiedy epidemia wybuchła, zwierzaki trzymane w domach były bestialsko zabijane przez opiekunów. Wszystko w obawie, że psy i koty mogą przenosić COVID-19. Jednak te plotki bardzo szybko zdementowano. Teraz, gdy rząd Chin przyjrzał się bliżej powodom epidemii, życie czworonogów może ulec znacznej poprawie! Czy psy w Chinach będą miały lepiej? W ostatnich dniach chiński resort rolnictwa opublikował projekt nowych wytycznych dotyczących klasyfikacji zwierząt w Chinach. Planowane wprowadzenie zmian w katalogowaniu gatunków ma związek z przyczyną obecnej sytuacji na świecie. Podejrzewa się bowiem, że koronawirus wywołujący chorobę COVID-19 przeniósł się na człowieka podczas spożywania dzikich zwierząt. Zmiana obowiązujących przepisów miałaby uniemożliwić Chińczykom handel mięsem takich zwierząt jak nietoperze, łaskuny czy węże. Nowe rozporządzenie nie będzie jednak dotyczyło wyłącznie dziko żyjących zwierząt – zmieni także listę gatunków zaliczanych do zwierząt gospodarskich i domowych. Według nowego prawa psy mają być uznane za zwierzęta domowe, a nie część inwentarza. Zgodnie z powszechną praktyką międzynarodową, podążając z postępem cywilizacji oraz z publiczną troską o ochronę zwierząt, psy zostały „wyspecjalizowane” jako zwierzęta towarzyszące. Na świecie nie są powszechnie uważane za część inwentarza i nie powinny być do tej grupy zaliczane w Chinach – cytuje TVN24. Ogromna szansa dla psów Organizacja praw zwierząt Humane Society International pozytywnie ocenia pomysł chińskiego resortu rolnictwa i uważa, że może to być długo wyczekiwany moment przełomowy dla ochrony zwierząt w Chinach. Wprowadzenie zmian w klasyfikacji gatunków to pierwsza prawdziwa szansa na zmianę sytuacji domowych czworonogów w kraju słynącym z bestialskiego traktowania zwierząt.
Aleksandra WięcławskaTen tekst przeczytasz w 5 minutNie wszystko, co można zrobić dla bezdomnych czworonogów, wymaga pieniędzy, a niektórym zadaniom podołają nawet dzieci. Biorąc pod uwagę, że według różnych danych w Polsce żyje od 1 do 4 mln bezdomnych zwierząt, każdy rodzaj pomocy jest na wagę złota. Sprawdź, jak ty możesz pomóc bezdomnym psom!fot. ShutterstockAdoptuj To najlepsze, co możesz zrobić, jeśli masz do tego warunki. Ale i najtrudniejsze. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że adoptując zwierzę, bierze się za nie odpowiedzialność na kilka, a często na kilkanaście lat. Zwykle czworonóg, który szuka domu, swoje już w życiu przeszedł i bywa, że ma wiele problemów, z którymi trzeba sobie będzie poradzić. Na szczęście jest wiele fundacji, które udzielają wsparcia, a szkoły dla psów mają specjalne zniżki dla przygarniętych zwierzaków. Przed podjęciem decyzji o adopcji warto ją omówić ze wszystkimi domownikami i przygotować się na wizytę przedadopcyjną, którą składają pracownicy i wolontariusze schronisk i fundacji – sprawdzają oni, czy masz odpowiednie warunki do przyjęcia pod swój dach żywego stworzenia. Jeśli myślisz o psie rasowym lub w typie konkretnej rasy, zajrzyj na naszą listę fundacji zajmujących się takimi psami – KLIK! Stwórz dom tymczasowy Dom tymczasowy (w skrócie DT), czyli tzw. „tymczas”, to stworzenie bezdomnemu psu namiastki domu na czas, w którym czeka na dom stały (w skrócie DS). Jeśli masz trochę czasu i miejsce w domu, weź pod swój dach czworonoga, który zapozna się z życiem wśród ludzi, tak innym niż schronisko, dzięki czemu jego szanse na adopcję znacznie wzrosną. Fundacje, które organizują takie domy (i szukają chętnych osób do prowadzenia DT), często finansują koszty pobytu zwierzaka (karmę, leki), a także służą pomocą w razie jakichkolwiek problemów, choćby behawioralnych. Szczegóły jednego z takich projektów o nazwie „Rodzina zastępcza” Fundacji Azylu Pod Psim Aniołem znajdziesz tutaj – KLIK! Zostań wolontariuszem Aby tego dokonać, wystarczy raz w tygodniu poświęcić wolny dzień dla psów. Coraz więcej schronisk ogłasza na przykład sobotę dniem spacerów – każdy chętny może wtedy przyjechać i wziąć wybranego czworonoga na przechadzkę poza mury schroniska. Czasem to jedyny spacer w tygodniu dla zwierzaków, które całe dnie spędzają za kratami. Wyjście na zewnątrz pozwala im nie tylko trochę się poruszać, ale dostarcza też wielu bodźców, dzięki czemu stają się bardziej otwarte i łatwiej znaleźć im dom. Weekendowe spacery organizuje na przykład schronisko w Korabiewicach prowadzone przez Fundację Viva! Akcja dla Zwierząt – KLIK! Kupuj na bazarkach i wspieraj akcje Na portalu Dogomania wolontariusze organizują tzw. bazarki, na których sprzedają drobne rzeczy – czasem są to książki czy kosmetyki, a czasem samodzielnie wykonane obroże i smycze dla psów czy też ręcznie robiona biżuteria. Dochód z takich akcji jest przeznaczany na leczenie lub utrzymanie w hotelu dla zwierząt bezdomnego psa. Fanty kosztują często po kilka, kilkanaście złotych, ale gdy wiele osób weźmie w takiej aukcji udział, udaje się zebrać potrzebną kwotę. W bazarkach można brać udział tutaj – KLIK! Drobnymi kwotami można też wspierać różne akcje – nie tylko dotyczące zwierząt – na stronie SiePomaga – KLIK! Organizuj zbiórki Robią to nawet dzieci w szkołach podstawowych. Działanie jest proste – wybierasz schronisko, które jest ci bliskie (czy to ze względu na miejsce zamieszkania, czy z innych powodów), organizujesz zbiórkę potrzebnych darów (karmy, misek, smyczy, obroży, koców) w swojej firmie, szkole lub wśród sąsiadów, a następnie zebrane rzeczy zawozisz do przytuliska. Możesz to zrobić sam lub skrzyknąć znajomych czy rodzinę. Wskazówka – nie wszystkie schroniska potrzebują tego samego. Warto zapytać, czego brakuje w przytulisku, które wybierzesz – w niektórych psy nie mają co jeść i potrzebna jest karma, ale są takie, które mają zapasy jedzenia, za to nie mają w czym go psom podawać. Pamiętaj, że zbiórki publiczne wymagają zgody urzędu miasta. Ogłaszaj światu O problemach bezdomnych zwierząt warto mówić. Znajomym, przyjaciołom, rodzinie, sąsiadom, kolegom ze szkoły i z pracy. Nie wszyscy zdają sobie sprawę ze skali zjawiska bezdomności psów i kotów, a każdy jest przecież w stanie coś zrobić (patrz sposoby opisane powyżej i poniżej). Może ktoś nie będzie chciał cię słuchać, może ktoś nie lubi zwierząt… Ale na pewno trafisz na kogoś, kogo twoja opowieść czy post zamieszczony na Facebooku zainspiruje do pomagania. Adoptuj wirtualnie Dysponujesz niewielkimi kwotami, które chcesz przeznaczać na bezdomnego zwierzaka, ale nie masz możliwości wziąć go do domu? Dla takich jak ty wymyślono adopcje wirtualne. O co chodzi? Wybierasz zwierzaka, którego chcesz wspierać. Ustaloną przez schronisko co miesiąc taką samą kwotę przelewasz na konto przytuliska. Dzięki temu pomagasz opłacać wyżywienie i leczenie danego psa czy kota – czasem naprawdę, czasem tylko umownie, bo pieniądze trafiają do kasy ogólnej i są przeznaczane na wszelkie aktualne potrzeby. Na przykład w przytulisku w Głownie przyjęto, że utrzymanie psa przez miesiąc kosztuje 100-150 zł, ale każda przelana na ten cel złotówka jest dużym wsparciem. Więcej o adopcji wirtualnej psów przebywających w Głownie tutaj – KLIK! Ogłaszaj psy szukające domu Psom, które mieszkają w schronisku, trudno znaleźć dom, bo niełatwo jest zaprezentować światu wygląd i charakter każdego z nich z osobna… Aby ułatwić to zadanie, wymyślono e-wolontariusza. To osoba, która tworzy ogłoszenia konkretnym psom do adopcji (na podstawie dostępnych na stronie schroniska informacji i zdjęć) i umieszcza je na portalach ogłoszeniowych (np. E-wolontariusz pracuje w wolnych chwilach w domu, przy swoim komputerze, zdalnie współpracując ze schroniskiem. Taki wolontariat działa na przykład w schronisku w Korabiewicach – więcej informacji tutaj – KLIK! Klikaj To nic nie kosztuje, nie musisz też dysponować dużą ilością wolnego czasu. Wystarczy wejść na stronę z petycjami i wybrać te związane z pomocą zwierzętom. Może się to wydawać niewiele, ale na początek warto pomagać w ten sposób – petycje z tysiącami podpisów nierzadko przynoszą oczekiwany efekt. Petycje znajdziesz na stronie lub Klikanie to też udostępnianie wydarzeń poświęconych psom na Facebooku – a nuż ktoś z twoich znajomych zainteresuje się bezdomnym psem i go adoptuje tylko dlatego, że zobaczył wydarzenie o zwierzaku potrzebującym pomocy na twojej tablicy. Przekaż 1% podatku Płacąc podatek za miniony rok, możesz wybrać organizację pożytku publicznego (OPP), której chcesz przeznaczyć 1% swojego podatku. Lista wybranych organizacji zajmujących się zwierzętami znajduje się tutaj – KLIK! Zrób jeszcze coś innego… Nie opisaliśmy wszystkich sposobów, w jakie możesz pomagać. Organizacje prozwierzęce organizują różne inne akcje, czasem zupełnie nietypowe, w których możesz wziąć udział . Na przykład Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt zabiera z biur na terenie Warszawy makulaturę, którą następnie oddaje do skupu. Za każdy kilogram otrzymuje 20 groszy. Pieniądze trafiają do potrzebujących zwierzaków. Więcej o tej akcji i inne pomysły, jak pomagać, tutaj – KLIK! Podziel się tym artykułem:Aleksandra WięcławskaCertyfikowana trenerka psów (kurs ukończony w Centrum Kynologicznym Canid). Ukończyła też liczne kursy i uczestniczyła w kilkunastu seminariach z zakresu zachowania, żywienia i opieki nad psami.
!!!!TAKIE RZECZY NIE POWINNY MIEĆ MIEJSCA W CYWILIZOWANYM śWIECIE - ZWIERZĘTA SĄ ŻYWCEM OBDZIERANE ZE SKÓRY I ŻYWCEM GOTOWANE (TE KTÓRE NIE TRAFIAJĄ NA RYNEK W POSTACI FUTER, POJAWIAJĄ SIĘ NA TALERZACH)!!!!“Sztuczne futro” - informację tę można znaleźć na wielu metkach. Taką alternatywę wybierają klienci, którzy z miłości do zwierząt nie decydują się na zakup prawdziwego futra. Jednak większość nie zdaje sobie sprawy, że ten przyjemny w dotyku materiał to nie syntetyk tylko kocia lub psia skóra. Gdy podda się je obróbce i przefarbuje, są niemal nie do zwierzęta na celownikuKażdego roku w Azji morduje się w barbarzyński sposób lub obdziera żywcem ze skóry około dwa miliony psów i kotów w celu pozyskania ich futra. Później futro jest farbowane i po cichu transportowane do Europy. Niemiecka Liga Ochrony Zwierząt ogłosiła, że najlepiej przystosowane do zdobywania futer są chińskie farmy hodowlane. Tam właśnie zamęcza się zwierzęta na śmierć. W Chinach nie ma żadnej ustawy, która mogłaby chronić koty i psy. W ten sposób państwo bez problemu może zaopatrywać światowy rynek w tanie futra. Do wytworzenia zaledwie jednego płaszcza potrzeba około dwudziestu szczeniąt. “Handel tymi futrami jest powszechniejszy niż nam się wydaje”, mówi konserwatywny eurodeputowany ze Szkocji, Struan Stevenson, który stanowczo opowiada się za zakazem importu do UE skór zwierzęcych. Badania międzynarodowej organizacji ochrony zwierząt Humane Society International także wykazują, że na rynku europejskim psie i kocie skóry są wszechobecne. To, że materiały są nie oznakowane, zapewnia im bytność na rynku europejskim. “Dzięki fałszywym etykietom można zataić pochodzenie skóry”, dodaje Stevenson. “Na metkach znajdziemy chińskiego wilka, samojeda, szakala azjatyckiego lub jenota, a tak naprawdę skórę zdarto ze zwierząt domowych”.Potrzeba ujednolicenia prawaWedług Komisji Europejskiej futra pochodzą przeważnie z Azji. Podobnych “hodowli” na terenie Unii dotychczas nie spotkano. UE chce wystąpić przede wszystkim przeciwko nielegalnemu i okrutnemu handlowi psią oraz kocią skórą. W listopadzie ubiegłego roku Komisja wydała rozporządzenie dotyczące eksportu, importu, produkcji i sprzedaży futer kotów i psów, które powinno ukrócić ten przerażający biznes. Skuteczne metody badawcze, takie jak testy DNA czy spektroskopia masowa umożliwiają każdorazowo identyfikację skóry. Również wszystkie państwa członkowskie winny dzielić się regularnie swoimi doświadczeniami w tej dziedzinie. Piętnastu członków Unii, Francja, Włochy, Wielka Brytania i Polska, stosuje powszechnie takie badania, a także posiada odpowiednie ustawy dotyczące tego palącego problemu. Komisja Europejska powinna je teraz tylko ujednolicić, bowiem w Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii i Australii podobny handel został już dawno zakazany. To prawda, że zakaz zamknie drogę importu skór do Europy. Niestety, nie ukróci to męczarni zwierząt w Chinach i innych państwach. Ponadto zakaz ten nie obejmie innych gatunków, które z pewnością będą nadal mordowane dla drogich artykułów NADIA EL BENNICH TŁUMACZENIE: AGNIESZKA LEJAWiem, że sytuacja może wydawać się na tyle beznadziejna, żeby sobie odpuścić, ale od już jakiegoś czasu w Chinach wiele się zmienia....W internecie możecie przeczytać wiele pocieszających opowieści o chińskich aktywistach przechwycających transport psów i kotów do ubojni. W szkołach prowadzone są zajęcia z dziećmi mające na celu pokazanie, iż pies potrafi być wspaniałym kompanem, najlepszym przyjacielem. Kucharze i weterynarze podkreślają, że psie i kocie mięso nie służy zdrowiu (wielu uważało dotychczas, że mięsa te zawierają lecznicze właściwości). Zatem apeluję do wszystkich, którzy widzieli ten artykuł - NIE POZOSTAWAJCIE BIERNI. Jeśli współczujecie, pomóżcie, bo to nic nie kosztuje, a może uratować, oszczędzić cierpienia milionom istot, które tak bardzo kochamy. RAZEM możemy wesprzeć chińskich aktywistów, co na pewno któregoś wspaniałego dnia zaowocuje zmianami, na które tak NASZ BUNT BĘDZIE TYM GŁOSEM, KTÓREGO TAK BARDZO POTRZEBUJĄ TE ZWIERZĘTA.* Aby pomóc tym zwierzętom : - podpiszcie petycje przeciw okrutnemu zabijaniu psow i kotow w chinach!!!!*
Gdy pierwszy raz przyjechałem do Chin strasznie chciałem spróbować psiego mięsa. Tyle się słyszy w Europie o dziwnych rzeczach, które jedzą w Azji. Chiny zdecydowanie przodują w rankingu i w końcu nadażyła się okazja, żeby to sprawdzić. Kupiłem więc jakieś smażone mięso i warzywa do tego. Podobno był to pies, ale pewien nie byłem, bo nic z chińskiego nie kumałem. Co więcej Azjaci są w stanie wmówić Ci wszystko i przytaknąć na co tylko zapragniesz, byle byś zapłacił. Tym razem zupełnie psa na ruszcie nie szukałem. Nie kręcą mnie już historie o tym, jak dziwne lub paskudne rzeczy można w podróży spotkać do jedzenia, ale tak się jakoś poskładało, że pies nawinął się na talerz sam. A w sumie to była zupa z psa… ZDECYDOWANIE ODRADZA SIĘ DALSZE CZYTANIE WSZYSTKIM MIŁOŚNIKOM PSÓW! Jechaliśmy rowerami z posterunku policji w Guilin, tuż po tym jak złożyliśmy wniosek o przedłużenie wizy. Nagle słyszę zza pleców głos Alicji, który woła: „Widziałeś tego psa?” Psa? Nie, nie widziałem, ale pies jak pies pewnie jakoś dziwnie przystrzyżony – nawet się nie odwróciłem i pojechałem dalej. Na skrzyżowaniu Alicja mnie dogoniła i dziwnie na mnie patrzy: – Nie zatrzymałeś się? Tam był przygotowany pies? – mówi zdziwiona. – Przygotowany? Znaczy się co? Upieczony? – dopytuję. Pokiwała głową twierdząco. Zawracam. Widzę psa, widzę i Chińczyków, którzy z daleka się uśmiechają i pokazają gestem, żebym zrobił zdjęcie, więc robię. Wygląda to makabrycznie, ale chłopaki mają frajdę. Najstraszniej wygląda hak, na którym ten pies pewnie wisiał. Staram się dopytać, czy to dla nich czy na sprzedaż. Mówią, że na sprzedaż i pytają, którą chcemy część?!!? Odjeżdżamy. Kilka dni później dojeżdżamy do Yangshuo , gdzie zostaliśmy zaproszeni przez chińskiego szefa angielskiej szkoły na kolację. „Będzie zupa z psa” – mówi z uśmiechem. Jasne, jasne… ile razy to już słyszałem. Idziemy do szkolnej stołówki, bierzemy miski na ryż i na zupę. Oczywiście pałeczki. Nakładamy ryż. Dochodzimy do zupy. Pachnie ładnie, ale widzę że większośc osób (Chińczyków) jej nie bierze. Pytam więc, co jest nie tak z tą zupą: – To zupa z psa. My tego nie jemy – słyszę w odpowiedzi. – Serio? – niedowierzam. – Tak, tak. Z najlepszej restauracji w mieście. Spróbujcie, bo takie okazje nie zdarzają się często – rzuca dumnie szef szkoły. Alicja obchodzi ją szerokim łukiem. Ja pochylam się nad zupą i niucham. Pachnie przednio. Czuję intensywny, ale przyjemny zapach imbiru, czosnek i jakieś przyprawy, których nie znam. Biorę dwie łyżki na spróbowanie. Wow… zupa jest wyśmienita. Biorę więc chochlę i nalewam sobie pełną miskę. Na dnie garnka wyczuwam też mięso. Cięzko było je dostrzec, bo zupa była raczej mętna. Biorę trzy, cztery kawałki mięsa. Podchodzę do stołu, gdzie siedzą studenci z szefem, który już siorbiąc ze swojej miseczki patrzy na mnie z zaciekawieniem. Studenci zerkają. Wyczuwam zaciekawienie w ich spojrzeniach. No tak, białas z Zachodu i zupa z psa – dziwna kombinacja. „I co z tego?” – pytam ich czując ciągle badające spojrzenia Chińczyków. „Wy tam nie jecie takich rzeczy. Pies to przyjaciel człowieka, nie?” – odpowiada jedna dziewczyna „No tak, ale to nie jest mój pies. Swojego bym nie zjadł. Co więcej, gdy byłem mały hodowaliśmy owce i jedna z nich była moją owieczką. Karmiłem ją mlekiem z butelki, bo jej matka nie przeżyła porodu. Po kilku miesiącach była dla mnie tym czym dla innych jest pies czy kot. Gdy przyszedł czas, że trafiła pod nóż, nikt w rodzinie nie chciał jej jeść. Mięso się zmarnowało” – opowiadam im. „Ale psów się nie je” – odpowiada dziewczyna z Pekinu. „Oczywiście, że się je” – kontruje chłopak z Guangzhou. Dyskusja trwała długo. Wygląda na to, że nawet w samych Chinach są zwolennicy i przeciwnicy. Kraj ten zmienia się strasznie szybko i to raczej w stronę kultury zachodniej. Kiedy zacząłem szukać w Internecie więcej na temat psów lądujących na talerzu, trochę się zdziwiłem. W niektórych miastach nawet podjęto temat zakazu handlu psim mięsem, a jedna z propozycji ustawy regulującej ten temat ma sprawić, iż osoby jedzące psie mięso będą trafiać do więzienia na 15 dni. Temat jest więc bardzo dynamiczny, ale raczej tylko zmierzający w kierunku zaprzestania praktyk zabijania psów w sposób bardzo brutalny. Metoda bicia ich aż do śmierci podobno sprawia, iż więcej krwi zostaje w mięsie i jest wtedy lepsze. Kilka dni później robiąc zakupy owocowo-warzywne, nasza przyjaciólka z Hiszpanii trafaia na psią rzeźnię. Wybieram się tam któregoś dnia. Sceny są straszne i nawet ja, choć mam raczej dość luźny stosunek do „dziwnych potraw świata” i zero nastawienia emocjonalnego, po dłuższej chwili wycofuję się, bo bierze mnie obrzydzenie. Nie zamieszczamy tego na blogu jako zdjęcia, bo sceny są mocne, a Google na pewno je zaindeksuje – jeszcze przez przypadek będzie można na to trafić w sieci. Jeśli ktoś naprawdę chce, to poniżej jest krótki filmik. Ostrzegam – nie dla wielbicieli psów! Jeśli to jeszcze czytacie, to pewnie zapytacie, jak smakuje psie mięso, lub raczej zupa z psa. Hmm, no cóż… muszę przyznać, że ta była przepyszna. Naprawdę dawno nie jadłem tak dobrej zupy, ale to zapewne dlatego, że zamówiona była w dobrej restauracji. No i te przyprawy. Była zdecyowanie tłusta, co widać było po oczkach pływających na powierzchni i po konsystencji samej zupy. Samo mięso zaś… tu mam pewien problem, bo żeby przybliżyć Wam jego smak, muszę porównać je do czegoś znanego w Polsce. Na pewno nie smakuje ono jak kurczak. Zdecydowanie poszedłbym w kierunku połączenia starszego mięsa wołowego z dziczyzną. Z sarną najprędzej. Ale to też jest trochę naciągane. Dla mnie był to zdecydowanie unikalny smak. Oczywiście podejrzewam, że mogą być różne wariacje tego mięsa, z takiego czy innego psa, z jakiegoś starego kundla lub szczeniaka. Zwykle z tego co widziałem na targach, są to psy średniej wielkości, raczej dobrze zbudowane = sporo mięsa. Chińczycy mówili, że najlepsze mięso jest ze szczeniaków. Jest ono miękkie i smakuje lekko słodkawo. Co ciekawe na targu, który ostatnio odkryłem można sobie wybrać, co się chce. Żeberka, przednie łapy, albo udziec . Jest też mięso z boku. Widziałem też, że Chińczycy kupują samą głowę – po co, nie wiem. Wnętrzności za każdem razem lądowały w koszu. Wyjątkiem był psi siusiak, ale to już nie wnętrzność. Domyślam się, że jego zjedzenie ma wybawić Chińczyków z wiecznych kompleksów na pewien temat. Tak, wiem… to wszystko jest nieludzkie i wręcz barbarzyńskie. Z biologicznego punktu widzenia jest to jednak mięso takie samo jak wołowina, drób czy baranina, którymi się raczymy na codzień. W tym wypadku przepaść kulturowa jest tak wielka jak Wąwóz Skaczącego Tygrysa i jakbym się nie tłumaczył, to na pewno wielu z Was będzie patrzeć na mnie z obrzydzeniem. Jeśli już się tak narażam, to zapraszam jeszcze do tekstu sprzed kilku lat – wtedy bohaterką była świnka morska podana z frytkami. Smacznego.
Przekręty finansowe w schroniskach; spory zarobek na życiu i śmierci. Tego NIKT nie kontroluje! Podczas corocznego festiwalu w Chinach zjadanych jest ok. psów. Lista dań z psa jest wyjątkowo długa i dostępna w większości restauracjach mimo setek petycji organizacji obrońców praw zwierząt z całego świata. Szokujące? Okrutne? Dlaczego więc pozwalamy, by w Polsce było jeszcze gorzej? Organizacje pro-zwierzęce każdego roku organizują ogromne manifesty, sprawa niejedzenia psów w krajach wschodu nagłaśniana jest niemal wszędzie. Tymczasem 10-krotnie większa liczba psów, która zjadana jest rocznie np. w Chinach, w Polsce trafia do schronisk. Ponad 50 000 z nich ginie w okrutnych, trwających miesiącami męczarniach. Kolejne 10 000 ginie rocznie od strzału myśliwego. Tyle samo jest psów zabitych po wyścigach chartów w Anglii, gdzie kontuzjowane lub stare psy wyścigowe są najczęściej zastrzelane lub wieszane za szyję. Dlaczego więc największe organizacje „broniące” praw zwierząt nagłaśniają sprawę o wiele mniej istotną? Jak zwykle chodzi o pieniądze. I to całkiem spore. Zarobek na śmierci. Zanim ruszysz na pomoc psom zjadanym w krajach wschodu, pomóż Burkowi sąsiada! Dla wielu ludzi w Polsce zabijanie psów jest całkiem niezłą formą zarobku. Do schronisk trafia bowiem około 10 000 psów rocznie, a koszt utrzymania 1 psa dziennie wynosi ok. 7 zł. Czy to dużo? I tak i nie. Dla schorowanych często zwierząt trudno w tej kwocie znaleźć cenę weterynarza czy leków. Natomiast dla dyrektorów schronisk, każdy bezdomny zwierzak bardzo często staje się istną kopalnią złota. Zwierzęta w schronisku nie są w żaden sposób kotrolowane, co oznacza, że bardzo często sporą część pieniędzy trafia do kieszeni ich pracowników. Podobnie leki, zamiast podawane zwierzętom, bywają odsprzedawane „znajomym” weterynarzom. W ten sposób ginie mniej więcej co czwarty pies trafiający do schroniska. A średniej wielkości gmina przekazuje ok. 200 000 zł. Rocznie na schronisko. Nie ma się więc co dziwić, że sprawa rzadko jest nagłaśniana, a rzekomo wspierające prawa zwierząt organizacje skupiają się na akcjach ratunkowych mogących pomóc zaledwie kilkudziesięciu zwierzętom, ale za to świetnie odciągającym uwagę od prawdziwych miejsc zwierzęcych morderstw. Kogo tak naprawdę chronią tzw. „prawa zwierząt”? Masowa „produkcja” chorych psów z założenia skazanych na śmierć pod „przykrywką” utrzymania rasy i tradycji. Jeszcze większe pieniądze zarabiają ludzie zajmujący się tzw. hodowlą psów rasowych. Teoretycznie, w świetle Polskiego prawa, nie wolno sprzedawać zwierząt niezajerestrowanych w klubie kynologicznym. Nie ma jednak mowy o tym, JAKI to ma być związek. W efekcie, tak naprawdę każdy może założyć własny klub kynologiczny. O ile psy zabijane rytualnie w państwach Wschodu cierpią przez kilkanaśie dni, o tyle zwierzęta z takich „hodowli” bardzo często przez całe życie trzymane w piwnicach, drucianych klatkach wśród własnych odchodów, bite i głodzone. Tak naprawdę nie wiadomo, ile pseudohodowli funkcjonuje w Polsce; ponieważ w świetle prawa, są one jak najbardziej legalne. Natomiast szczenięta zakupione w takich miejscach, są niemalże bez wyjątku obciążone chorobami psychicznymi. Stres i braki emocjonalne wpływają na zachowanie psa w późniejszym wieku; co z kolei znów nasila aspekt przepełnionych schronisk. Kupując śliczne i pozornie legalne szczenię rzadko jednak zastanawiamy się, ile cierpień przeszła matka takiego miotu. Tym bardziej, że laikowi trudno odróżnić będzie dokument wydany przez Polski Związek Kynologiczny (PKPR-PZK) od również legalnego dokumentu wydanego przez nieuczciwego hodowcę. Taka sytuacja bynajmniej nie tyczy się tylko Polski; z jeszcze większej mnogości i jeszcze gorszych warunków słyną np. Czechy. Natomiast Wielka Brytania, uchodząca za wzór kraju „psolubnego” podobnie jak Hiszpania, co roku przyzwala na mordowanie ok. 10 000 chartów wyścigowych, najczęściej poprzez powieszenie lub zastrzelenie; które jest po prostu tańsze niż eutanazja u weterynarza. Dlaczego nikt o tym nie mówi? Na taki stan rzeczy ma nie tylko wygoda i pieniądze, ale także normy etyczne i polityczne. Bezprawie zwierząt i prawa ludzi. Dlaczego uważamy jedzenie psów za coś niemoralnego, a jednocześnie statystycznie zjadamy ok. 75 kg. mięsa innych zwierząt rocznie? Problem leży w naszej psychice, wychowaniu i kulturze. Z punktu widzenia fizjologii psie mięso nadaje się do spożycia przez człowieka, tak samo jak mięso krowy, czy np. świni. Akceptacja albo odrzucenie jego spożycia przez całe społeczeństwo jest więc pozyskana drogą kulturową. Tutaj daje się zauważyć pewna zależność; im dany kraj ma mniejszy odstetek przestrzegania praw człowieka, tym większe jest moralne zezwolenie na spożywanie mięsa psów czy kotów. W Unii Europejskiej ubój psów i handel ich mięsem są zabronione od 1986 r, choć np. w Szwajcarii sankcją nie jest obłożony ubój dla prywatnego użytku. W tamtejszych mediach pojawiają się wiadomości o spożywaniu psiego mięsa oraz handlu nim. 2 To dowodzi, że tak naprawdę wszystko zależy od sposobu wychowania. Zabijanie psów dla pozyskania futra czy mięsa wydaje się procederem ohydnym, choć jednocześnie widok psa cierpiącego katusze na zbyt krótkiej smyczy jest widokiem powszednim Psy czują i myślą na poziomie 3-4 letniego dziecka; inteligencja mentalna psów kształtuje się na poziomie IQ 2-3 letniego dziecka. Przeciętny psiak jest w stanie nauczyć się 165 słów, dokładnie tyle samo co ludzkie dziecko w wieku 3 lat. Matematyczne możliwości psów są włąściwie na równi z tymi, które występują u dzieci w wieku 3 – 4 lat. Z kolei zdolności społeczne psiaków naukowcy porównują do tych obserwowanych nawet u starszych dzieci, a czasami i nastolatków. 1 Jeżeli prawa człowieka nakazują zapewnić opiekę, czas na zabawę, jedzenie i godne warunki dzieciom ludzkim, dlaczego niemal każdy z nas jest winny obojętnośći wobec cierpienia tysięcy zwierząt wegetujących obok nas? 2 1
jak pomóc psom w chinach